Katarzyna Olszewska

 
          Nazywam się Kasia Olszewska, w tym momencie jestem już instruktorem fitness, co nie było nigdy moim zamierzeniem ani celem. Jeśli ktoś powiedziałby mi, że fitness i sport będzie tak ważnym aspektem mojego życia, nie uwierzyłabym mu albo wręcz bym go wyśmiała. Nigdy nie byłam typem sportowca, stroniłam od aktywności fizycznej, ale to co dał mi fitness mogę nazwać czymś więcej niż tylko celem do schudnięcia, był to klucz do osiągnięcia równowagi psychicznej i świadomego życia w zdrowiu.

Moja metamorfoza nie dotyczyła jedynie wyglądu, choć był to na pewno jej główny aspekt, ale był to proces, dzięki którym zyskałam więcej, niżbym oczekiwała.

           Kiedy przyszłam pierwszy raz do klubu Arkana Fit byłam zakompleksiona, miałam nadwagę, a moje myśli były zdominowane pesymizmem. Spowodowane to było brakiem pewności siebie i stresem, z którym radziłam sobie objadając się. Zajadałam niepowodzenia, to był mój największy problem. Kiedy tylko udało mi się schudnąć, zaraz potem następował efekt jojo. Nie potrafiłam znaleźć sposobu na wyjście z tego błędnego koła. Zaczęłam uczestniczyć w zajęciach, bo chciałam schudnąć – tylko tyle. Marzyło mi się, żeby w końcu dobrze wyglądać, ale nie sądziłam, że fitness zmieni moje myślenie na temat tego, co tak naprawdę jest moim atutem – mianowicie wytrwałość i cierpliwość.

          Na początku nieśmiało chodziłam na zajęcia dla początkujących, bo nie wierzyłam, że dam sobie radę na zajęciach wytrzymałościowych, ale po kilku treningach, rozmowach z trenerką Kasią Walkowiak (która była dla mnie inspiracją i niejakim wzorem sylwetkowym) i z innymi uczestnikami, nabrałam odwagi i stwierdziłam, że spróbuje czegoś mocniejszego i bardziej intensywnego. Na początku byłam na szarym końcu i ledwo łapałam oddech, ale z biegiem czasu zauważyłam, że daję radę i to mi dało siłę do dalszego przekraczania swoich granic.

          Kiedy zauważyłam, że już nie jestem szarą myszką i anonimową uczestniczką, tylko częścią grupy, zaczęłam być coraz śmielsza, chciałam więcej i więcej: złapałam bakcyla! Wciągnęło mnie to, zdałam sobie sprawę, że nie wyobrażam sobie dnia bez ćwiczeń.

          Poza tym grupa działała na mnie silnie motywująco, chciałam być coraz silniejsza, poczułam ducha rywalizacji, mierzyłam się ze sobą. Zaczęłam się zdrowiej odżywiać, sięgałam po porady naszej trenerki – Kasi Walkowiak. Już nie musiałam regulować swojego nastroju poprzez jedzenie, bo ten sam efekt dawały mi ćwiczenia – nie powodowały one wyrzutów sumienia, obwiniania się, ani złego humoru, wręcz przeciwnie – poczucie szczęścia, świadomości ciała i swojej wartości.

          Wraz z ćwiczeniami i dietą zmieniłam nie tylko swoje ciało, ale poukładałam sobie w głowie, co dało efekt zmiany stylu życia. Zwykłą aktywność fizyczną przekształciłam w pasję i środek do osiągnięcia celu.

          Po rozmowie z moją trenerką, Kasią Walkowiak, która zauważyła u mnie duży potencjał, zrobiłam pod jej okiem kurs i stałam się instruktorką fitness!!! Nie była to prosta droga, były wzloty i upadki, zwłaszcza na początku. Bywały duże wahania wagi, momenty rezygnacji, ale jak zobaczyłam, że efekty mojej ciężkiej pracy są trwałe, dało mi to pewność, że jestem w dobrym miejscu. Już nie robiłam tego w celu utrzymania wagi, ale przede wszystkim zdrowia i równowagi. Dzięki ćwiczeniom i diecie naprawdę można się zmienić, nie tylko fizycznie, ale także psychicznie!

Przed….                                                                                                   Po….

kasia_olszewska_przedkasia_olszewska_po